Sześćdziesiątka Akusza…, czyli dobrze ponad czterdzieści lat z nami. I to jakich lat! Zafundował nam wielką przygodę z jego sztuką,
no i z nim samym. To my mieliśmy szczęście oglądać jego obrazy w przedpremierach, gdy daleko barwnym plamom było jeszcze do
skończonego dzieła, gdy wpadaliśmy do kolejnych pracowni, żeby pogadać i łyknąć co nieco. A potem widzieliśmy jak powstają z nich
wózeczki, kokony, pełne erotyzmu kobiece postaci (ku radości niektórych niekoniecznie chude), pary złaknione seksu, kury, krucyfiksy.
I zawsze zapierały nam dech w piersiach. I zazdrościliśmy sobie nawzajem jego grafik i obrazów. A gdy Tomek nie słyszał dyskutowaliśmy
– skąd mu się to bierze? Skąd taki talent u jednego z nas? Udał nam się, stwierdzaliśmy zgodnie.
I zawsze zapierały nam dech w piersiach. I zazdrościliśmy sobie nawzajem jego grafik i obrazów. A gdy Tomek nie słyszał dyskutowaliśmy – skąd mu się to bierze? Skąd taki talent u jednego z nas? Udał nam się, stwierdzaliśmy zgodnie. Byliśmy na jego ślubach (rozwodził się bez nas) i z wielką radością przyjęliśmy jego powrót do Pudla (tak nazywaliśmy Gosię), sakramentalnej w końcu żony. Czciliśmy kolejne rocznice jego śmierci. Przyszłej śmierci rzecz jasna. Przy nas wracając tramwajem z lekcji w Liceum Plastycznym wieszał się rękami i nogami na drążkach, których zwykle pasażerowie używali do trzymania i przy nas przygotowywał się do egzaminu już na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych ze słownikiem wyrazów obcych. Bo doszedł do wniosku, że teorii żadnej i tak się nie nauczy, a słownictwem może zaskoczyć. Czy tak się stało, nie wiemy, bo doszedł tylko do „A”. Podziwialiśmy go w Teatrze Maya, szaleliśmy z nim na Helu, w Skokach, bywaliśmy na jego wernisażach, w jego pubach i na imprezach, które organizował. Jak zawsze zdumieni kolejnymi talentami. I pracowitością, a może raczej pędem do malowania. Najbardziej bujne życie towarzyskie nigdy nie przeszkadzało mu w tym, aby rano, albo jeszcze w nocy sięgać po pędzel. Nerwów też nas wiele kosztował, bo Akusz to niewątpliwie najbardziej wypadkowy artysta – bez względu na pojazd, czy to samochód, czy autobus (choć kochamy go bardzo, do samolotu nikt by z nim raczej nie wsiadł). Z okna też wypadł, ba nawet palec przy pracach remontowych sobie uciął (podobno nie trafił w ucho). Na szczęście medycyna czyni cuda, zawsze więc Tomek wracał nam do formy i rzecz jasna do malowania. Nie zmienił się przez te lata. Ocalił w sobie szalonego nastolatka, którego stale rozpiera energia. Zaskakuje nas kolejnymi pomysłami, kolejnymi wystawami w Galerii Perlegal. Każda wizyta w Skórzewie to prawdziwa uczta dla oczu (i nie tylko), bo zawsze zobaczymy coś nowego, co wyszło spod jego pędzla. Coś magicznego jest w tym malarstwie Tomka. Czujemy to nie tylko my, przyjaciele. Jego obrazy chce się po prostu mieć, najlepiej wszystkie. Chce się przebywać w ich towarzystwie, bo dają to, czego Akusz ma wiele – radość i energię. Z jednej strony cieszymy się z powodzenia kolegi, gdy sprzedaje kolejny obraz, z drugiej nam żal, że opuszcza bliskie nam przestrzenie. Uspokajamy się jednak, że przecież namaluje nam jeszcze wiele. W tej rozpoczynającej się drugiej sześćdziesiątce…
T.A.
100×150
T.A.
100×150
T.A.
100×150
T.A.
150×100
T.A.
100×150
T.A.
150×100
T.A.
150×100
T.A.
100×150
T.A.
100×150
T.A.
150×100
T.A.
100×150
T.A.
100×150
MAGDALENA SALEWICZ
Marszand
ul.Ogrodowa 77
62-081 Przeźmierowo
magdalena.salewicz@artvip.pl
+48 536 999 799
MAGDALENA SALEWICZ
Marszand
ul.Ogrodowa 77
62-081 Przeźmierowo
magdalena.salewicz@artvip.pl
+48 536 999 799
MAGDALENA SALEWICZ
Marszand
ul.Ogrodowa 77
62-081 Przeźmierowo
magdalena.salewicz@artvip.pl
+48 536 999 799
MAGDALENA SALEWICZ
Marszand
ul.Ogrodowa 77
62-081 Przeźmierowo